Spis treści
Nie wychodź za niego tylko dlatego, że ma zdolność kredytową – tak w reklamie Eurobanku Piotr Adamczyk przekonuje, że nie warto dla kredytu wiązać się z drugą osobą. No właśnie, jak to jest: czy małżeństwo ma rzeczywiście większą szansę na większy kredyt?
A jak wygląda sprawa w przypadku związków partnerskich – jak patrzy na nie bank?
Kto i kiedy uzyska najlepszy kredyt hipoteczny? Dotychczas utarło się, że bank przychylniejszym okiem patrzy na małżeństwo. Jest to bowiem pewniejsza instytucja niż singiel czy związek partnerski. Singiel bowiem, nawet jeśli dobrze zarabia i ma wysoką zdolność kredytową, to dla banku wiąże się z wyższym ryzykiem kredytowym, ponieważ stanowi jednoosobowe gospodarstwo z jednym źródłem utrzymania. Jeśli on straci pracę, nie ma drugiej osoby, która mogłaby go formalnie wspierać finansowo. Ryzyko, że nie będzie mógł dłużej spłacać kredytu jest więc bardzo duże.
Z kolei do związków partnerskich banki podchodzą różnie. Dla jednych wystarczy deklaracja, że osoby te prowadzą wspólny dom i wyliczając zdolność kredytową uwzględnią łącznie oba dochody i wszystkie wydatki razem. Dla nich liczy się to, kto złożył podpis na umowie kredytowej. Te osoby bowiem od tego momentu właśnie zobowiązane są do spłaty rat kredytowych. Jednak są i banki, które taką sytuację potraktują jako dwa oddzielne gospodarstwa domowe.
Wystarczy wspólny adres zamieszkania
We wspomnianym już Eurobanku wystarczy wspólny adres zamieszkania czy deklaracja, że para zamieszka razem w nieruchomości, na którą zaciąga kredyt hipoteczny, aby Eurobank potraktował ją jako jedne gospodarstwo domowe, co zwiększa ich zdolność kredytową. Zresztą zaciąganie kredytu wraz z inną osobą z rodziny, czy nawet osobą zupełnie nie spokrewnioną, jest częstym sposobem na zwiększenie zdolności kredytowej w przypadku singla.
Jeśli chodzi zaś o pary jednej płci, to te banki, które liberalnie podchodzą do udzielania kredytów związkom partnerskim, tak samo traktują pary jednopłciowe. Dla banku będą one stanowić jedno gospodarstwo domowe.