Mieszkania tanieją, a kupujących nie ma. Dlaczego? Rząd przekłada wprowadzenie nowego programu dopłat do kredytów mieszkaniowych, a te, jak były tak i są, wciąż drogie.
Cieszący się dużym powodzeniem rządowy program Rodzina na Swoim zakończył się wraz z rokiem 2012. Mimo wprowadzania wielu zmian w trakcie jego trwania, m.in. wyznaczania coraz to ostrzejszych limitów cenowych za metr kwadratowy mieszkania, zdecydowanie wpłynął on pozytywnie na rynek kredytowy. Wprowadzenie przez Komisję Nadzoru Finansowego restrykcji co do oceny zdolności kredytowej, zaostrzanie przez banki wymogów wobec przyszłych kredytobiorców, podwyżki WIBORU – wszystko to powodowało, że kredyty mieszkaniowe były po prostu drogie.
Rok 2013 miał przynieść ożywienie. Rząd już pod koniec 2012 zapowiedział wprowadzenie nowego programu dofinansowania do kredytów mieszkaniowych, stopa procentowa WIBOR wchodząca w skład oprocentowania kredytów hipotecznych, a Komisja Nadzoru Finansowego zapowiedziała korzystne dla kredytobiorcy zmiany w Rekomendacji S.
Tymczasem, jak się okazuje, na program Mieszkanie dla młodych przyjdzie nam poczekać, a i o termin nowelizacji Rekomendacji S nie jest bliżej wiadomy. Mieszkania natomiast są najtańsze od boomu mieszkaniowego w 2008 roku. Wciąż jednak młody niezależny finansowo człowiek nie jest w stanie sfinansować pierwszego lokum inaczej niż zaciągając kredyt hipoteczny. Obecnie, przy kredycie na 250 tys. zł, musiałby on spłacać średnio 1600 zł miesięcznie. A to, zwłaszcza w małych miejscowościach, niemalże cała jego pensja. Od listopada zeszłego roku, Rada Polityki Pieniężnej stosuje politykę obniżania stóp procentowych. Banki z kolei bronią się przed nią, podwyższając marże kredytów.
W rezultacie zainteresowani kupnem mieszkania i sfinansowaniem go z kredytu nie mają wyboru – muszą czekać.